Wielkie wydarzenie w naszym Zakątku!
Od 25.05-do 29.05 gościliśmy dzieci i ich opiekunów ze szkoły Z Murowanej Gośliny. Dni były po „brzegi” zapełnione atrakcjami – opieka nad zwierzakami, podchody, nocna wyprawa do lasu, pokaz strażaków, występ gościnny kabaretu dla widowni w Miłocicach, to tylko podstawowe atrakcje. Cudownie spędzony czas. Dostaliśmy też laurke od niesamowiteho pedagoga (opiekuna dzieci) P. Grazyny Sommerfeld. Pisano również o nas w Gazecie w Murowanej Goślinie!
List P. Grażyny:)
KABARET NA JEDNEJ NODZE VEL HORROREK W ZAGRODZIE EDUKACYJNEJ „ZAKĄTEK BLIŻEJ ZIEMI” W MIŁOCICACH
25 do 29 MAJA 2017 r.
Nadszedł wreszcie długo wyczekiwany wyjazd. Pomachaliśmy Rodzicom rączkami i wyruszyliśmy po przygodę szynobusem z a do Miłocic zawiózł nas bus.
W zagrodzie przywitała nas gospodyni pani Kasia (która i tak została wkrótce naszą ciocią). Rzuciliśmy bagaże i natychmiast ruszyliśmy na zapoznanie z gospodarstwem czyli świnką Kwini, psami Cassie, Atomówką, Rudym i szczeniakiem Batari, który bardzo rozrabiał i bałaganił nam w pokoju, kozami Marcinem, Straszkiem, Arnikiem i małym koziołkiem, kucykami Ulą i Rudą, kaczorem Voldemortem i kaczką Daisy, królikami Kreską, Burakiem, Bulwą, Węgielkiem i Kropką, stadem kur i świnką morską Locky no i oczywiście białym kotem Pasztetem i Czarnym o imieniu Zośka. Poznaliśmy nasze obowiązki w sprawowaniu opieki nad zwierzakami. Codziennie rano wybieraliśmy jajka, karmiliśmy zwierzęta trawą, którą sami ścinaliśmy, warzywami i owocami. My też mieliśmy pięć posiłków dziennie plus kiełbacha z ogniska i inne przekąski. Zjadaliśmy wszystko, aż się uszy trzęsły i domagaliśmy się dokładek.
Były zajęcia z panią Asią, która pokazała nam jak robić „gluty” z mąki ziemniaczanej i mydła (to bardzo uspokaja i wzmacnia atmosferę współprace w grupie), robiliśmy tez różne doświadczenia chemiczne. Były konkursy i zawody sportowe. Zamiast zaproszonego jednego strażaka, specjalnie dla nas kabareciarzy, przyjechały aż dwa super wyposażone wozy bojowe z JRG Jelcz-Laskowice. Mieliśmy szkolenie z pierwszej pomocy i każdy z nas mógł przez chwile być strażakiem w bojowym stroju i sikawką w ręku. Mieliśmy darmowy prysznic. To bardzo trudna, ciężka i odpowiedzialna praca.
Dwa razy mieliśmy ognisko z kiełbaskami i dyskotekę. Jednak najtrudniejszym zadaniem okazało się napisanie listu do domu. Pani Grażyna nam nie odpuściła pomimo oporu, a Pan Krzysztof pomógł ze stoickim spokojem tłumacząc jak i co. Jak się rozpisaliśmy, to u niektórych wyszło kilka stron drobnym druczkiem. Listy zostały wysłane razem ze zdjęciem, które z wybranym zwierzakiem zrobił nam i wywołał pan gospodarz Radek.
Robiliśmy słoiki sukcesu, które zabraliśmy do domu. Wystąpiliśmy także dla mieszkańców wioski z naszym przedstawieniem „W Sandomierzu”. Jak zwykle zostaliśmy przyjęci jak gwiazdy.
Pobyt
Mieszkaliśmy wszyscy razem z opiekunami w kuźni przerobionej na pomieszczenie mieszkalne. I to było całkiem fajne. Zasypialiśmy późno i bez szemrania natychmiast po zbliżeniu się go „granicy” wytyczonej przez panią Grażynę. Tylko my znamy tę granicę.
A najważniejsze w czasie naszego pobytu w gospodarstwie było to, że nikt z nas, oprócz opiekunów, nie miał ze sobą telefonu komórkowego. Rodzice do nas nie dzwonili, jedynie obserwowali nasze poczynania bacznie na wydarzeniu, które założyła pani Grażyna na FB. Ogrom zajęć i atrakcji sprawił, że zapomnieliśmy o pokemonach, grach, sms-ach. Okazało się, że fajnie jest rozmawiać i bawić się w dawno zapomniane gry. Były podchody w lesie i nocne szukanie Mądrej Sowy. Nie było tam także telewizora, ale za to była noc filmowa w stodole na słomie, bez modnych dzisiejszych filmów.
Pomimo naszego sprzeciwu, pani Grażyna zarządziła oglądanie filmu sprzed 25 lat pt. „Beethoven” i się pobeczeliśmy zanim sytuacja się wyjaśniła. Te pięć dni minęło w mgnieniu oka i nadeszła chwila pożegnania z „Zakątkiem Bliżej Ziemi”, ale chyba bliżej nas, naszych dziecięcych serc spragnionych bycia po prostu dziećmi z brudnymi nogami, biegających na bosaka z umorusaną buzią i bułą w ręku, pijącymi mleko i bez wytchnienia wdychającymi świeże powietrze przez 14 godzin dziennie.
Wyruszyliśmy w drogę powrotną. Tak samo. Busem z czterema przesiadkami. Na dworcu we Wrocławiu notabene przepięknym, czekaliśmy jak wytrawni turyści, na peronie, aż przyjedzie IC. Inni pasażerowie nas podziwiali. A my? Nosy do góry! W końcu taka ekipa jak nasza jest tylko jedna. To jakby nie było Kabaret Na Jednej Nodze, a Horrorek też potrafimy urządzić. W drodze powrotnej obmyślaliśmy plan co by tu zrobić, żeby powrócić do tego niezwykłego miejsca jakim jest „Zakątek Bliżej Ziemi” w Miłocicach.
Grażyna Sommerfeld
Krzysztof Radke
i dzieci z kabaretu (tekst konsultowany)